Translate

sobota, 14 grudnia 2019

Życie jak w Madrycie

Podróż samolotem z Berlina do Madrytu trwa nieco ponad 3 godziny. Podczas niej jak zwykle próbuję uchwycić w obiektywie coś ciekawego. Dziś miałem okazję lecieć nad własnym domem.


 Gdzieś nad Niemcami przecinamy kurs Airbusa 320 szwajcarskich linii lecącego do Zurychu. Na zrobienie tego zdjęcia miałem dosłownie sekundę.


Dlaczego Airbus a nie Boeing? Dlatego, bo ten pierwszy ma charakterystyczne, widoczne tu zakończenia skrzydeł. Czemu 320 a nie 319? Bo ten drugi ma mniejszą liczbę okien ... Można by tak wymieniać długo. Są oczywiście odstępstwa od tych cech, ale nie teraz miejsce na ich opis. Oto rzeka Adour kończąca swój około 324 km bieg w Oceanie Atlantyckim w pobliżu francuskiego miasta Bajonna. 


Miało być o Madrycie a ja tu zdjęcia lotnicze zapodaję ...
Stolica Hiszpanii przywitała nas piękną pogodą. Na lotnisku próbujemy ogarnąć sytuację związaną z zakupem biletów na metro.


Nie jest to łatwe, bo nie każdy zna tu angielski a my po hiszpańsku też nie za bardzo. W końcu z czyjąś pomocą kupujemy karnety na dwa dni nieograniczonych jazd po mieście. 


W Madrycie jest kilkanaście linii metra oznaczonych liczbami i dodatkowo każda innym kolorem. Metro jest czyste i punktualne. Dostępne są darmowe mapki. W poszukiwaniu wcześniej zabukowanego apartamentu pomaga nam nawigacja w telefonie. Tak więc bez jakichkolwiek przygód zawędrowaliśmy na Calle de los Mancelos. Tu mamy zakwaterowanie na kilka dni. Jesteśmy w samym centrum miasta. 


Zostawiamy w całkiem przytulnym mieszkaniu rzeczy, bierzemy tylko plecaki i wybieramy się na miasto. 
Witaj Madrycie! 
Od razu jedna charakterystyczna rzecz rzuca się w oczy - Miasto tętni życiem. Dziewczyny - Żabka i Lucy mają dość sprecyzowany plan zwiedzania, więc ja skupiam się przede wszystkim na oglądaniu, robieniu zdjęć i właściwie to ciągnę się za nimi. Wędrówkę zaczynamy od Plaza Mayor czyli jednego z największych placów w mieście. Mamy szczęście, akurat spotykamy nieco podpasionego Supermana. Trzeba przyznać, że znakomicie pasuje do otoczenia.


  O tym miejscu można sporo napisać. Tu odbywały się w średniowieczu procesy inkwizycyjne, koronacje i wszelkie inne uroczystości. Był tu także targ, a obecnie plac jest jedną z atrakcji turystycznych.


Dziś niedziela, więc mamy spęd wszelkiej maści kolekcjonerów, kupujących i sprzedających.


Tu także znajduje się pomnik Filipa III.  




Madryt jest jednym z największych miast w Europie.  Pod względem ilości mieszkańców to trzecie a niedługo zapewne drugie miasto w Unii, bo tylko Londyn i Berlin ma ich więcej. Na bardzo pobieżne poznanie miasta dwa, trzy dni podobno wystarczą, chociaż odniosłem wrażenie, że mógłbym tu i miesiąc być.    
 

Położony jest w centrum Półwyspu Iberyjskiego. Dokładny środek półwyspu znajduje się na obrzeżach miasta w Cerro de los Angeles. Oto katedra Matki Bożej Almudena od strony . Jej budowę zaplanowano w XVI wieku, ale zaczęto dopiero w XIX i ukończono w 1993. Tego samego roku została poświęcona przez Jana Pawła II.


Tutaj katedra od strony Plaza de la Almeria.


Oto fragment pałacu królewskiego. To bardzo okazała budowla. Wspomnę o niej jeszcze ...

 
Takich kamienic w mieście jest wiele.


Plac Hiszpański, na rumakach Don Kichot i Sancho Pansa - postacie znane z najsławniejszej powieści Miguela de Cervantesa - Don Kichot. To jego pomnik jest tłem dla wspomnianych bohaterów. Co ciekawe, Cervantes tak się "załatwił", że nie miał prawie żadnych finansowych korzyści z wydań pierwszych części powieści. Po prostu odsprzedał prawa autorskie, zanim powieść zdążyła być sławna. 


Warto też wspomnieć, że Don Kichot został wskazany przez Norweski Klub Książki jako najlepsze istniejące dzieło literackie. Chyba zacznę czytać ... 


Parque de la Montaña i egipski klimat w Madrycie - świątynia Debod (Templo de Debod). Skąd się ona tu wzięła? Skradziona, kupiona, znaleziona? Nic z tych rzeczy. Świątynia została podarowana w 1968 roku przez egipski rząd za pomoc Hiszpanii w zachowaniu starożytnej architektury egipskiej. Uważa się, że jest to najstarszy budynek w mieście.


Puerta del Sol (Brama Słońca) i jeden z symboli miasta: Niedźwiedź wspinający się na truskawkowe (niektórzy mówią, że poziomkowe) drzewo. To pamiątka z czasów, kiedy jeszcze w tych okolicach żyły te zwierzęta. Obecnie niedźwiedzie w naturze występują w Hiszpanii tylko na północy. Drzewo truskawkowe rzeczywiście istnieje i podobno ma pyszne owoce. Czy to prawda, nie wiem, ale jak ktoś spróbuje, niech napisze. Pomnik, choć nie wygląda, waży 20 ton. 


To bardzo znane miejsce w Madrycie. Niedaleko stąd znajduje się tzw. punkt zero.  Od niego liczy się odległości do innych miast. Wracając do niedźwiadka, jest on w herbie miasta i pojawia się wszędzie. Tutaj na włazie do studzienki kanalizacyjnej.


 Siedem gwiazdek wokół nawiązują do liczby gwiazd w układzie małego wozu konstelacji małej niedźwiedzicy. 
Budynek el Centro centro. Odbywa się tam wiele wystaw i ekspozycji. Warto do niego zajrzeć i wejść na górę. Widoki niezapomniane.


Metropolis - jedna z najbardziej charakterystycznych budowli w Madrycie. Jest także jedną z najlepiej oświetlonych. Tak pięknej zabudowy nie powstydziłoby się żadne miasto.


Obok wpadam do sklepu z pamiątkami, Trzeba przecież coś przywieźć, podarować ...


 W Madrycie często widać akcenty w formie wieców, flag i wszelkich innych symboli, nawiązujące do jedności Hiszpanii. Zupełnie inną sytuację można zobaczyć w Barcelonie, gdzie na każdym kroku widuje się symbole niepodległościowe Katalonii. 


Pałac Kryształowy (Palacio de Cristal) w el Retiro Parku. 


Obok jest staw w którym występują czarne łabędzie. Ptaki te pochodzą z Australii, ale w niektórych krajach zdążyły się zadomowić. W Polsce do tej pory widziano podobno tylko jedną gniazdującą parę.


W ogóle to ptaki, jakie widziałem w Madrycie mogłyby być oddzielnym tematem. Gdzie został sfotografowany ten dzięcioł zielony? Właśnie w Madrycie, 10 metrów od pomnika Cervantesa.

 
W parku jak to w parku, można spotkać różnych ludzi. 


Za czym ta kolejka, za czym?




Do muzeum Prado. Dodam, że po prawej stronie było tyle samo ludzi, co na zdjęciu a po lewej za zakrętem drugie tyle. Dzisiaj jest niedziela, więc po 17 można wejść do muzeum za darmo. Jak widać, ludzie chętnie z tej okazji korzystają i ustawiają się w kilometrowej kolejce. Korzystamy i my. Na obejrzenie dzieł sztuki mamy niestety tylko dwie godziny, dlatego warto zabrać wewnątrz muzeum ulotkę i zdecydować się, co chcemy obejrzeć. Wszystkiego w tak krótkim czasie zobaczyć się nie da. Zawsze to jednak lepiej niż nic. Gdy stanąłem w ogonku, przeraziłem się. Przecież my tam do jutra nie wejdziemy, pomyślałem. Jednak nic bardziej mylnego, kolejka z iście prawie sprinterską szybkością posuwała się do przodu i nie minęło 15 minut a byliśmy w środku muzeum.




O tym miejscu można by również pisać i pisać. Ja zaznaczę krótko, kto chociaż trochę interesuje się malarstwem i jest w Madrycie, do Prado zajrzeć powinien. To jedno z najbogatszych zbiorów światowego malarstwa. Są tu dzieła takich mistrzów jak: Bosch, Goya, El Greco, Tycjan, Van Dyck, Rembrandt i innych.
Zdjęć obrazów robić nie wolno. Zanim się o tym dowiedziałem, zdążyłem pstryknąć kilka i już na samym początku zostałem czarną owcą wśród ciekawych sztuki. Do końca zwiedzania czułem oddech ochroniarskiej świty, która miała mnie szczególnie na oku. Jako, że ochrona składała się głównie z pań, nie pamiętam, kiedy ostatnio tyle kobiet się mną interesowało.
O tym co jest do zobaczenia w Prado można bez końca. Wspomnę tylko o jednym obrazie. To Ogród ziemskich rozkoszy Hieronima Boscha




Dzieło można sobie dokładniej obejrzeć w linkach powyżej. Składa się jak widać z trzech części. W Wikipedii jest możliwość ściągnięcia go z niesamowitymi detalami, (jedno zdjęcie 222Mb!) do czego zachęcam, bo sprawa jest tego warta. Obraz namalowany na drewnie, lewe skrzydło przedstawia raj ziemski i moment stworzenia Ewy przez Boga, środkowa, główna część to ogród ziemskich rozkoszy oraz upadek ludzkości a po prawej piekło, tzw piekło muzykantów. W tej ostatniej zwróćmy uwagę na ten fragment. 


Konkretniej na ten. 


Widzimy pośladki człowieka leżącego pod sporą lutnią na których są nuty. Obraz został namalowany ponad 500 lat temu a dopiero niedawno znalazł się ktoś, kto z tych nut zagrał. Gdy spojrzymy na obraz, to w całym ogromie detali dzieła, ten fragmencik to jak kropelka w morzu. Aż trudno uwierzyć, że nikogo wcześniej nie zainteresowało, jakaż to muzyka została zapisana na czyjejś pupie. Pewna studentka z Oklahomy - Amelia zrobiła to. To link do jej bloga z tą muzyką. Wystarczy kliknąć i posłuchać. Tutaj można ten utwór odtworzyć w wersji chóralnej. Nawet są słowa. Jak dla mnie to coś niesamowitego.
Trudno nazwać to hitem, ale to przecież początek XVI wieku! Muzyka faktycznie może kojarzyć się z piekłem ... Zresztą z takiej części obrazu te nuty pochodzą i nawiązują do niego słowa dodane przez współczesnego człowieka. Sam fakt jednak, że czekały ponad 500 lat na ich "odkodowanie" jest samo w sobie niezwykłe. Ciekawe, czemu Bosch akurat ten utwór tu przedstawił. Co to w ogóle za muzyka? Będąc w Prado i oglądając obraz warto sobie tą informację przypomnieć.
W Prado oczywiście wszystkiego nie obejrzeliśmy, chociaż widzieliśmy wiele naprawdę wspaniałych dzieł, m.in. Zdjęcie z krzyża Rogiera van der Weydena, Trzeci Maja 1808 Francisca Goi (Obraz ten pamiętam jeszcze ze szkoły podstawowej) czy Adama i Ewę w raju, Tycjana i Rubensa za sfotografowanie których byłem przez resztę dnia "podejrzany". Dlaczego Tycjana i Rubensa? Przecież byli to zupełnie różni malarze. Rubens podczas pobytu w Hiszpanii malował kopie Tycjana. Dziś niektóre z takich par zdobią właśnie wnętrza Prado. 


Czas niestety gonił i po 19 musieliśmy opuścić muzeum. 




Ukulturalnieni na maksa wyszliśmy ponownie na miasto. Tym razem oglądamy je w wieczornej i nocnej scenerii.  Poniżej Casa de la Villa, budynek ten był do 2008 roku siedzibą rady miasta.






Pałac królewski. (Palacio Real). Obecnie król tu nie mieszka, za to jest największym z wszystkich królewskich pałaców europejskich będących w użytkowaniu. 

 
Co mi się szczególnie rzuciło w oczy w Madrycie? Dziś niedziela, wieczór, jestem przyzwyczajony, że o tej porze miasta zamierają, bo jutro do pracy, przynajmniej tak jest w okolicy w której mieszkam a tutaj jakby karnawał był. Mnóstwo ludzi, siedzących w knajpach, spacerujących po ulicy, rozmawiających ... Teraz już wiem, skąd wzięło się powiedzenie "Życie jak w Madrycie". 




Poniżej wieżowce dzielnicy biznesowej. Pierwszy po lewej to Torre Caja Madrid, obecnie najwyższy budynek w Madrycie i w całej Hiszpanii. Liczy 250 m. Jest tylko niecały metr wyższy od stojącego obok Torre de Cristal. 


Puerta de Europa, pierwsze krzywe wieżowce na świecie. 



W Madrycie byliśmy dwa pełne dni, resztę spędziliśmy w okolicy Nie zdążyliśmy niestety zobaczyć wielu interesujących rzeczy, choć potrafię je wymienić. Chciałem zwiedzić dworzec kolejowy, stację metra - widmo, zobaczyć drzewo poziomkowe, fontannę Cibeles i wiele innych interesujących rzeczy. Madryt jest wart, by tu wracać.  



środa, 27 lutego 2019

Watykan - Być w Rzymie i papieża nie widzieć ...

Lecąc z Żabką do Rzymu miałem w planach zwiedzenie Watykanu. Na zapoznanie się z tym niezwykłym miejscem podobno wystarcza dzień, chociaż nie okazało się to prawdą. Co do spotkania z papieżem, to nie byliśmy pewni, czy uda się nam go zobaczyć. Znając naszego pecha sądziliśmy, że akurat tego dnia będzie miał jakąś wizytę w odległym kraju, może będzie przyjmował jakichś ważnych gości lub właśnie będzie burza z piorunami i grzmotami. Watykan jednak tak czy siak zobaczyć chcieliśmy. Gdzie na przykład jak nie tutaj, przynajmniej teoretycznie można być jednocześnie w dwóch stolicach? Wysiadamy w Rzymie na stacji metra Ottaviano. 

 
Stąd chyba najbliżej do Watykanu. Wychodzimy, mijamy kilka przecznic i jesteśmy przed Placem Świętego Piotra. Do Watykanu już tylko kilkadziesiąt metrów.


Podczas marszu zostaliśmy obskoczeni przez osoby chcące sprzedać nam bilety do muzeów watykańskich. W końcu za którymś razem zatrzymaliśmy się i po krótkiej rozmowie zdecydowaliśmy się na przewodnika. Doszliśmy do wniosku, że warto. Dzięki temu nie będziemy musieli czekać godzinami za biletem wstępu. Mówiący płynną polszczyzną Olek z Ukrainy zaproponował nam przewodnika po polsku, potem zaprowadził do biura w którym kupiliśmy bilety. Przewodniczka, bo jak się potem okazało była to kobieta, miała się pojawić o godzinie 13. Została nam niecała godzina więc poszliśmy na chwilę sami połazić po okolicy.
Watykan jest pod wieloma względami bardzo ciekawym miejscem. Dzierży sporo rekordów, z których kilka jest ogólnie znanych jak na przykład ten, że jest najmniejszym państwem świata, zarówno biorąc pod uwagę powierzchnię jak i liczbę mieszkańców. Jest także najbardziej zmilitaryzowanym państwem świata. Około 10% jego mieszkańców to żołnierze. Zdążyłem się także dowiedzieć, że w przeliczeniu na jednego mieszkańca odbywa się tu najwięcej spraw karnych na świecie, średnio jedna rocznie na mieszkańca!

Oto ambasada Argentyny dla Watykanu.


Nie znajduje się ona jednak na terytorium Watykanu. Nawet watykańska ambasada Włoch znajduje się nie, jakby to podpowiadała logika w Watykanie, tylko we Włoszech. Jest to jedyne miejsce na świecie, gdzie taka sytuacja występuje. Watykan nie uznaje Chińskiej Republiki Ludowej. W latach 70 usunięto z Chin misjonarzy i od tego czasu obie strony nie utrzymują stosunków dyplomatycznych. Ma to się jednak zmienić. Z tego względu, że miejsca w Watykanie niewiele, jeden z największych teleskopów świata watykańskiego obserwatorium astronomicznego znajduje się w USA, konkretnie na terenie stanu Arizona. Watykan jest także niebezpieczny, przynajmniej tak mówi statystyka. Na jedną zameldowaną osobę w Watykanie przypadało rocznie (dane z 2006 roku) 1,5 przestępstwa. Proszę mi powiedzieć, gdzie na świecie jest przestępstw więcej? Można by tak te ciekawostki wymieniać i wymieniać.

Nazwa Watykan pochodzi od łacińskiego słowa vaticinius oznaczający przepowiadający przyszłość. W Watykanie święto narodowe jest świętem ruchomym. Jest to rocznica wyboru papieża. Teren 0,44 km kwadratowego jest z większości stron otoczony murem. 


W tym maleńkim państwie większość powierzchni zajmują budynki administracyjno-kościelne z galeriami, muzeami, biurami i mieszkaniami z górującą nad tym wszystkim Bazyliką Świętego Piotra. Do tego plac świętego Piotra, Ogrody Watykańskie i to już chyba wszystko. Na resztę nie ma po prostu miejsca.



Przed 13.00 zjawiamy się w umówionym miejscu. Zebrała się już grupka rodaków. Po chwili zaczynamy zwiedzanie. Dostajemy słuchawki, więc nie musimy się na metr trzymać przewodniczki. Idziemy, kobieta opowiada. Wchodzimy do muzeów. Powstały one ze zbiorów jakie zebrali poszczególni papieże w czasie swoich kadencji. Dzielą się na części, z których kilka jest niestety zamkniętych. Na początek ta dotycząca starożytności z mnóstwem figur, figurek, płaskorzeźb etc. Oto jedna z najbardziej znanych greckich rzeźb Grupa Laokona.


 Starożytne budowle czy statuy nie wyglądały tak jak nam się wydaje. Wbrew oczekiwaniom nie były białe czy szare a kolorowe jak na przykład ta przedstawiająca Augusta z Prima Porta 



Dowiadujemy się przy okazji jak ważne jest ułożenie ciała, rąk i nóg takiej figury. Do tej pory nie zwracałem na to uwagi. Spędzamy przy tych posągach ponad pół godziny. Wycieczek z całego świata przybywa coraz więcej.


W jednej z sal oglądamy obraz Jana Matejki "Sobieski pod Wiedniem". Jest na nim przedstawiony Król Jan III Sobieski przekazujący 12 września 1683 roku informację o zwycięstwie wojsk polsko-cesarskich  pod Wiedniem nad armią Imperium Osmańskiego. Jak wiadomo ta bitwa była przełomem, bowiem wspomniane imperium przestało zagrażać chrześcijańskiej części Europy. 



Moment przekazania tego obrazu papieżowi Leonowi XIII został uwieczniony na sklepieniu w Galerii Kandelabrów. 


Niesamowite wrażenie zrobiła Galeria Map wybudowana za kadencji Grzegorza XIII. To długi, 120 metrowy, pięknie ozdobiony korytarz. Sklepienie zawiera obrazy przedstawiające historię chrześcijaństwa. Po bokach widoczne są dość dokładne jak na szesnastowieczne możliwości mapy ówczesnej Italii.




Tak została przedstawiona na jednej z map Wenecja.



 Tak została przedstawiona Sardynia. Architektem wszystkiego był Maschinero a autorem map Ignazio Danti.


Wycieczki z Włoch zatrzymują się tu zdecydowanie dłużej, bowiem, każdy szuka na nich swojej miejscowości. Na lewo jest wejście do Kaplicy Sykstyńskiej.


W kaplicy zdjęć robić nie wolno, więc nie robię. Tutaj fotka z portalu kopalniawiedzy.pl.



Tak Kaplica Sykstyńska wygląda z zewnątrz.


Należy wspomnieć, że kaplica, to jedno z miejsc do którego będąc w Watykanie po prostu zajrzeć wypada. Została zbudowana na polecenie papieża Sykstusa IV, stąd nazwa. Można tu obejrzeć dwa najbardziej znane freski: Stworzenie Adama i Sąd Ostateczny. Jest ich tu znacznie więcej. To prawdziwa uczta dla miłośników sztuki i tylko tłumy turystów psują trochę nastrój. To także tu zbiera się konklawe i wybiera nowego papieża. Gdy wydostający się dym z kaplicy jest czarny - papież nie został wybrany, gdy biały - mamy nowego papieża. Data wyboru jest jednocześnie świętem narodowym Watykanu. Fresk Stworzenie Adama Michała Anioła po raz pierwszy w historii przedstawia Boga jako starszego mężczyznę z siwą brodą. Niektórzy w miejscu, gdzie siedzi Bóg dopatrują się przekroju ludzkiego mózgu. Równie ciekawy jest drugi fresk, również namalowany przez Michała Anioła. Przedstawia Jezusa Chrystusa w roli Wielkiego Sędziego na Sądzie Ostatecznym. O każdym z tych dzieł można pisać tomy. Idziemy dalej. Podczas przerwy zaglądamy do muzeum pojazdów którymi poruszali się papieże. Zaraz po wejściu wita nas karoca Leona XII. Trzeba przyznać, że prezentuje się imponująco.





Powozów, karet, lektyk i wszelkich pojazdów jest tu oczywiście więcej. Powozownia została utworzona w 1973 roku z inicjatywy papieża Pawła VI. Był on także ostatnim papieżem, który wspomnianą karetą odbył podróż. Poniżej ta burgundowa limuzyna to Citroën Lictoria C6 podarowana 9 czerwca 1930 roku Piusowi XI. Bogato i elegancko wyposażony pojazd przejechał tylko 192 km.  


Po jego prawej stronie stoi Mercedes-Benz 460 Nürburg. Otrzymał go także Pius XI 14 listopada 1930 roku. Wszystkich pojazdów nie w sposób dokładnie obejrzeć i opisać. Zatrzymujemy się przy pojeździe w którym poruszał się Jan Paweł II podczas swojego pontyfikatu. To Fiat 1107 Nuova Campagnola. Na ścianie wideo z zamachu na jego życie i spotkania z zamachowcem.


Skoro o pojazdach mowa, to warto także wspomnieć o volkswagenie popularnie zwanym garbusem. On także znajduje się w muzeum pojazdów. Jak tutaj się znalazł? 



Auto zwane Maggiolino zostało podarowane Janowi Pawłowi II 26 maja 2004 roku przez szefostwo i pracowników Volkswagena w Meksyku. Maggiolino był ostatnim tego typu pojazdem z 3000 sztuk wyprodukowanym przez fabrykę Puebla.

Dochodzą do nas sygnały, że jest koniec przerwy i musimy wracać do grupy. Wchodzimy na tzw. Dziedziniec Pinii z charakterystyczną półkolistą niszą i szyszką z brązu.   



Potem dalej korytarzami przez kolejne galerie i komnaty. 


Od czasu do czasu spotykamy żołnierzy Gwardii Papieskiej. Przyjmuje się, że gwardia powstała dokładnie 22 stycznia 1506 roku, kiedy to licząca 150 grupa żołnierzy szwajcarskich weszła po raz pierwszy do Watykanu i została pobłogosławiona przez papieża Juliusza II.  



6 maja 1527 roku Watykan został zaatakowany przez oddziały najemników Karola V. Władzę w Watykanie sprawował wówczas papież Klemens VII. Miasto było bronione przez żołnierzy rzymskich i Gwardię Szwajcarską. Papież musiał ratować się ucieczką a oddziały Karola V i gwardii zostały w poważnym stopniu zdziesiątkowane. To jedyna bitwa, jaką stoczyła w swojej historii Gwardia Szwajcarska.


Klemensowi VII udało się w ostatniej chwili uciec przez liczące 800 metrów sekretne przejście widoczne na powyższym zdjęciu do zamku Świętego Anioła widocznym poniżej. W tamtych czasach był on siedzibą papieży.


Z gwardii (liczebność jest różnie podawana w źródłach) pozostało tylko kilkadziesiąt żołnierzy. Jednak ich śmierć nie pozostała bez echa. Podczas walki dali świadectwo bohaterstwa i poświęcenia dla papieża. 6 maja jest dniem, w którym rekruci składają przysięgę. Mogą nimi zostać tylko obywatele szwajcarscy wyznania katolickiego w określonym wieku.


Rozmawiamy z jednym z nich. Papież Franciszek co środę o 10.00 spotyka się z wiernymi na audiencji. Pytamy gwardzistę o zaproszenia i bez jakichkolwiek problemów otrzymujemy od niego dwie wejściówki. By uczestniczyć w audiencji nie są one bezwzględnie konieczne, jednak gdy jest sporo osób, łatwiej dzięki niej o miejsce. Poza tym jest także pamiątką. Są  one za darmo.


Audiencja odbędzie się jutro a my już nieco zmęczeni idziemy dalej. Przewodniczka żegna się z nami. Udajemy się już sami do bazyliki Świętego Piotra. Jest to druga na świecie pod względem wielkości katolicka świątynia. Według tradycji stoi na miejscu pochówku Świętego Piotra uznawanego za pierwszego papieża. Jego grób znajduje się pod głównym ołtarzem. 



Grobów papieskich jest tutaj więcej. Swoje miejsce spoczynku ma także Papież Jan Paweł II. Tak ono wygląda. 





Nie zostało nam już dużo czasu. Nawet nie załapaliśmy się na windę, bo już było za późno i na kopułę bazyliki wchodzimy na pieszo. 






Warto wejść, bowiem z kopuły rozpościera się niezapomniany 
widok na Watykan i Rzym. 
.



Wracając z kopuły wstępujemy na chwilę do sklepu z pamiątkami. Chcemy kupić kilka magnesów, w tym obiecanych komuś gwardzistów. Wchodzę i wybieram. Chciałem dwa, niestety jest jeden ostatni. Gdy się bliżej przyjrzeć, metalowa figurka żołnierza jest do tego nieco nienaturalnie wygięta. 
- Czy macie jeszcze jednego? Pytam. 
- Niestety ten jest ostatni, odpowiada zakonnica która zajmuje się sprzedażą. 
- Chciałem dwa takie, ale skoro nie ma, wezmę tego. 
- Ale on krzywy nieco, zauważa zakonnica. 
- To nic nie szkodzi, szczerze mówiąc krzywizny prawie wcale nie widać. 
Zakonnica nie dość, że nie wzięła za niego pieniędzy to jeszcze poszła po jakiś inny magnes i gratis dołożyła do gwardzisty. Po prostu w ten sposób chciała wynagrodzić braku jednego magnesu który chciałem. 




Gdy opuszczaliśmy Plac Świętego Piotra, było już ciemno


Przeszliśmy obok miejsca w którym Jan Paweł II został 13 maja 1981 roku postrzelony. Pamiętnego dnia, w momencie zamachu Jan Paweł II schylił się, by wziąć na ręce małą dziewczynkę - Sarę Bartoli. Mówi się, że to m.in. ona uratowała życie papieżowi, bowiem przysłoniła go i uniemożliwiła dokładne wycelowanie. Obecnie Sara Bartoli mieszka w Lariano niedaleko Rzymu i całego wydarzenia nie pamięta. Miejsce zamachu jest zaznaczone kwadratową tablicą na której znajduje się herb Watykanu i data zapisana rzymskimi cyframi.

  
Rano następnego dnia ponownie zjawiamy się na Placu Świętego Piotra. Sporo ludzi już czeka. Zostajemy przed wejściem skontrolowani i oto po chwili ukazuje się papież Franciszek w całej osobie. Robi kilka razy rundkę swoim papamobile na placu wśród wiwatujących turystów, po czym siada i rozpoczyna mszę.


Watykanu nie da się obejrzeć w ciągu jednego dnia. Jeśli się komuś wydaje inaczej, to się po prostu myli. My także nie zdążyliśmy zobaczyć wielu rzeczy. O Ogrody Watykańskie ledwo się tylko otarliśmy. Chciałem także zajrzeć na stację kolejową w Watykanie,
(Jednak zdjęcie stacji kolejowej zrobiłem, to ten budynek na pierwszym planie). Miałem ochotę pochodzić ze spokojem po uliczkach, zajrzeć także tam, gdzie turystów mniej. 


Może następnym razem ...