Opuszczamy apartament na przedmieściach Nicei (dwa pokoiki i kuchnia) i ruszyliśmy w kierunku Monako. Nicea jest dobrym miejscem wypadowym na zwiedzanie tego niezwykłego państwa - miasta. Przyznam szczerze, że nawet nie wiedziałem dokładnie, kiedy przekroczyliśmy granicę. Czytałem wcześniej na temat tego księstwa i wszędzie podkreślano luksus i bogactwo jakie się na ulice wylewa. Gdzieś ktoś napisał, że tam porsche to auto biedoty i takie tam. Przypomniałem sobie także opisy rolls-royce'ów, bentleyów i wszelkiej maści innych luksusowych aut widywanych na ulicach. W każdym razie gdy przyjechaliśmy, najpierw znaleźliśmy parking na którym zostawiliśmy nasze skromne auto. Potem już przed siebie na piechotę.
Przyznam, wszędzie bardzo czysto, ładnie, przyjemnie. Trudno znaleźć na ulicy papier czy inne śmieci. Monako jest najmniejszym po Watykanie niezależnym państwem świata. Stałych mieszkańców niewiele więcej niż w Oleśnicy czyli około 37 tysięcy. Za to tymczasowych i przyjezdnych prawie dwa razy więcej. To najbardziej zaludnione miejsce w Europie i drugie w świecie (Po Macao). Mieszka tu także około stu Polaków.
Z Nicei można się dostać nie tylko samochodem, ale także autobusem i pociągiem. Linie kolejowe w Monako liczą około 2 km. Jest tu także piękny, w większości pod ziemią schowany dworzec. Nie zdążyłem do niego zajrzeć. Dziewczyny zamiast na perony wyciągnęły mnie od razu o skaranie boskie do centrum handlowego.
Takie obiekty trochę mniej mnie interesują, ale na chwilę przecież zajrzeć można. Jak na centrum bogactwa przystało, te przedstawiało się naprawdę okazale. Bardziej przypominało wnętrza jakiegoś pałacu czy zamku niż galerii. Kupić niczego nie kupiliśmy, ale przynajmniej skorzystaliśmy z toalet.
Nie sposób się zgubić w Monako. W dzień jakoś szczególnie te wspomniane rolls-royce'y i bentleye nie rzucają się w oczy. Szczerze mówiąc nie widziałem żadnego. Jest bezpiecznie, jeden policjant przypada tu na około 65 mieszkańców. Nie ma miejsca na świecie, gdzie jest ich w przeliczeniu na mieszkańca więcej.
Miasto zmienia diametralnie charakter wieczorem i nocą, kiedy ulice faktycznie wypełniają się bardziej luksusowymi pojazdami. Poza tym wystarczy zajrzeć do pierwszego lepszego sklepu. Weszliśmy do zwykłego spożywczaka by kupić banany a tu na półce takie na przykład wina. Ceny w euro.
Dodam, że akurat sklep nie prezentował się jakoś szczególnie okazale. Na szczęście banany były w przystępnej cenie.
Warto wspomnieć o Rainierze III Grimaldim - 13 księciu Monako. To on wygłosił kiedyś w Nowym Jorku przemowę, w której uznał, że świat potrzebuje więcej monarchów, by uniknąć problemów, z jakimi borykają się republiki. Poniżej jego pomnik.
Z biednego, borykającego się z wieloma problemami kraju stworzył na 2 km kw. prawdziwą perełkę Lazurowego Wybrzeża. Niedługo powierzchnia tego państwa z pewnością się zmieni, bowiem są plany na jego powiększenie kosztem morza. Ilość milionerów i miliarderów w przeliczeniu na powierzchnię należy do najwyższych na świecie. Wspomniany książę poślubił w 1956 roku amerykańską aktorkę Grace Kelly - znaną z filmów Hitchcocka. Od tego momentu świat wielkiego biznesu bardziej zainteresował się tym miejscem. Powstał raj podatkowy, kasyna, kluby, mekka dla finansjery i bogaczy tego świata. Postawiono na turystykę. Rodowici mieszkańcy Monako - Monegaskowie nie płacą podatku dochodowego. Płacą go tylko ci, którzy się tu osiedlili. Jest on znacznie niższy niż gdzie indziej w Europie. Obecnie głową państwa jest Albert Grimaldi II a jego żona Charlene Grimaldi - zwana przez niektórych najsmutniejszą księżniczką jako jedna z 7 kobiet na świecie może przy papieżu występować ubrana na biało. Ciekawie to wygląda, warto sprawdzić w internetowych grafikach.
Monako jest znane z najstarszego rajdu samochodowego na świecie. Wiedzie on m.in. przez Monte Carlo - jedną z dzielnic. Warto wspomnieć, że na drugim miejscu w tym rankingu (10 lat młodszy) jest Rajd Polski. Impreza jest rozgrywana corocznie na ulicach miasta. Uchodzi przez to za jeden z najtrudniejszych wyścigów. Dlaczego? Bo wyprzedzić na ulicy jest o niebo trudniej niż na torze. Rajd można oczywiście oglądać z okien budynków. Poruszając się własnym "bolidem" po tym mieście wyobrażałem sobie tą batalię a raczej próbowałem to sobie wyobrazić.
Monako to oczywiście kasyna. Prawie każdy może do nich wejść, spróbować szczęścia. Zaglądał także i James Bond. W księstwie są ich cztery. Nieletni i obywatele Monako nie mogą z kasyn korzystać. Nawet wejść nie mogą. Przy wejściu z pewnością zapytają nas o paszport lub inny dokument stwierdzający obywatelstwo i wiek. Nas sprawdzać nie musieli, bo nie wchodziliśmy. Oto te najsłynniejsze Casino Monte Carlo.
Wpływy z tego kasyna stanowią około 5% budżetu Monako. Kręcono tu takie filmy z agentem 007 jak Casino Royale, Goldeneye czy Nigdy nie mów nigdy.
W informacji turystycznej kobieta pyta się skąd jesteśmy.
- Z państwa, które ma bardzo podobną flagę do flagi Monako, tylko odwrotnie. Wie już pani skąd?
- Z Polski! Od razu odpowiada kobieta.
- Brawo! Zgadła pani.
- Ty nawet tutaj męczysz ludzi tymi zagadkami, zauważa Żabka.
Podczas spaceru miałem przez cały czas w głowie stary przebój Jean Francois Maurice'a - Monaco 28°. Opowiada on o dwójce zakochanych spędzających słoneczne, szalone wakacje właśnie w tym miejscu w którym się znajdujemy. My niestety słońca na razie nie mamy, za to cieszymy się, że nie pada i burzy nie ma.
Takie małe państewko jak Monako jest jeszcze podzielone na części. Istnieją dwa podziały. Tradycyjny dzieli państwo na cztery dzielnice: W trzech Fontvieille, La Condamine i Monte Carlo już byliśmy. Teraz udajemy się do czwartej - Monaco-Ville czyli do Starego Miasta. Współczesny podział państwa jest inny, składa się z siedmiu osiedli. Po drodze do wspomnianej ostatniej dzielnicy jest piękny widok na pozostałe. Dziewczyny z przodu a ja co chwila przystaję, pstrykam i pstrykam. Oto port i zacumowane jachty. Wyżej widoki są jeszcze ciekawsze.
Monako jest tak małe, że wykorzystuje się każdy skrawek ziemi. Zresztą także dachy domów również się wykorzystuje. Oto przykład.
Stare Miasto położone jest bardzo malowniczo, wyżej niż pozostała część miasta. To tutaj znajduje się pałac rodu Grimaldich.
Mieszka w nim książę Monako z rodziną. Można go zwiedzać. Wejście dla dorosłych 8 euro, dzieci i studenci płacą połowę. Oto pomnik Franciszka Grimaldiego w ubraniu mnicha przed pałacem.
Z tą postacią wiąże się legenda. W nocy 8 stycznia 1297 roku wspomniany Franciszek Grimaldi razem z kuzynem Rainerem przebrali się za mnichów, udając zagubionych pielgrzymów. Gdy bramy miasta zostały otwarte, ci wraz z rycerzami zaatakowali strażników i opanowali zamek. Od tej daty liczy się niepodległość księstwa Monako. Dlatego w herbie Grimaldich a także w herbie samego państwa widnieją sylwetki dwóch mnichów.
Zastanawia mnie jedna sprawa. Czy te kule na tym dziedzińcu można podnieść, czy są do siebie przytwierdzone? Gdyby ktoś był, proszę, niech dla mnie sprawdzi ...
Przez długie lata obawiano się w Monako, że gdy wygaśnie ród Grimaldich a obawy te nie były wcale bezpodstawne, państwo zostanie przyłączone do Francji. Dopiero w 2002 roku została ta sprawa uregulowana. Obecnie bez względu co się dalej ze wspomnianą rodziną stanie, to i tak Monako pozostanie suwerennym państwem. Tak przynajmniej zostało ustalone w traktacie pomiędzy tymi dwoma państwami.
W mieście jeszcze kartka do wysłania i zbieramy się.
Zrobiliśmy dzisiaj około 20 km i nasze nogi zaczęły strajkować. W Monako wystarczy jeden dzień na pobieżne zapoznanie się z miastem. W drodze powrotnej rzucam zasadnicze pytanie: Gdzie jest parking na którym zostawiliśmy samochód. Niby miasto niewielkie, ale jednak trochę nam zajęło jego odszukanie.
Warto by było jeszcze zobaczyć, jak teraz to wszystko wygląda wieczorem i nocą. Niestety, na to czasu nam już nie starczyło. Do Monako jednak warto przyjechać.
Przyznam, wszędzie bardzo czysto, ładnie, przyjemnie. Trudno znaleźć na ulicy papier czy inne śmieci. Monako jest najmniejszym po Watykanie niezależnym państwem świata. Stałych mieszkańców niewiele więcej niż w Oleśnicy czyli około 37 tysięcy. Za to tymczasowych i przyjezdnych prawie dwa razy więcej. To najbardziej zaludnione miejsce w Europie i drugie w świecie (Po Macao). Mieszka tu także około stu Polaków.
Z Nicei można się dostać nie tylko samochodem, ale także autobusem i pociągiem. Linie kolejowe w Monako liczą około 2 km. Jest tu także piękny, w większości pod ziemią schowany dworzec. Nie zdążyłem do niego zajrzeć. Dziewczyny zamiast na perony wyciągnęły mnie od razu o skaranie boskie do centrum handlowego.
Takie obiekty trochę mniej mnie interesują, ale na chwilę przecież zajrzeć można. Jak na centrum bogactwa przystało, te przedstawiało się naprawdę okazale. Bardziej przypominało wnętrza jakiegoś pałacu czy zamku niż galerii. Kupić niczego nie kupiliśmy, ale przynajmniej skorzystaliśmy z toalet.
Nie sposób się zgubić w Monako. W dzień jakoś szczególnie te wspomniane rolls-royce'y i bentleye nie rzucają się w oczy. Szczerze mówiąc nie widziałem żadnego. Jest bezpiecznie, jeden policjant przypada tu na około 65 mieszkańców. Nie ma miejsca na świecie, gdzie jest ich w przeliczeniu na mieszkańca więcej.
Miasto zmienia diametralnie charakter wieczorem i nocą, kiedy ulice faktycznie wypełniają się bardziej luksusowymi pojazdami. Poza tym wystarczy zajrzeć do pierwszego lepszego sklepu. Weszliśmy do zwykłego spożywczaka by kupić banany a tu na półce takie na przykład wina. Ceny w euro.
Dodam, że akurat sklep nie prezentował się jakoś szczególnie okazale. Na szczęście banany były w przystępnej cenie.
Warto wspomnieć o Rainierze III Grimaldim - 13 księciu Monako. To on wygłosił kiedyś w Nowym Jorku przemowę, w której uznał, że świat potrzebuje więcej monarchów, by uniknąć problemów, z jakimi borykają się republiki. Poniżej jego pomnik.
Z biednego, borykającego się z wieloma problemami kraju stworzył na 2 km kw. prawdziwą perełkę Lazurowego Wybrzeża. Niedługo powierzchnia tego państwa z pewnością się zmieni, bowiem są plany na jego powiększenie kosztem morza. Ilość milionerów i miliarderów w przeliczeniu na powierzchnię należy do najwyższych na świecie. Wspomniany książę poślubił w 1956 roku amerykańską aktorkę Grace Kelly - znaną z filmów Hitchcocka. Od tego momentu świat wielkiego biznesu bardziej zainteresował się tym miejscem. Powstał raj podatkowy, kasyna, kluby, mekka dla finansjery i bogaczy tego świata. Postawiono na turystykę. Rodowici mieszkańcy Monako - Monegaskowie nie płacą podatku dochodowego. Płacą go tylko ci, którzy się tu osiedlili. Jest on znacznie niższy niż gdzie indziej w Europie. Obecnie głową państwa jest Albert Grimaldi II a jego żona Charlene Grimaldi - zwana przez niektórych najsmutniejszą księżniczką jako jedna z 7 kobiet na świecie może przy papieżu występować ubrana na biało. Ciekawie to wygląda, warto sprawdzić w internetowych grafikach.
Monako jest znane z najstarszego rajdu samochodowego na świecie. Wiedzie on m.in. przez Monte Carlo - jedną z dzielnic. Warto wspomnieć, że na drugim miejscu w tym rankingu (10 lat młodszy) jest Rajd Polski. Impreza jest rozgrywana corocznie na ulicach miasta. Uchodzi przez to za jeden z najtrudniejszych wyścigów. Dlaczego? Bo wyprzedzić na ulicy jest o niebo trudniej niż na torze. Rajd można oczywiście oglądać z okien budynków. Poruszając się własnym "bolidem" po tym mieście wyobrażałem sobie tą batalię a raczej próbowałem to sobie wyobrazić.
Monako to oczywiście kasyna. Prawie każdy może do nich wejść, spróbować szczęścia. Zaglądał także i James Bond. W księstwie są ich cztery. Nieletni i obywatele Monako nie mogą z kasyn korzystać. Nawet wejść nie mogą. Przy wejściu z pewnością zapytają nas o paszport lub inny dokument stwierdzający obywatelstwo i wiek. Nas sprawdzać nie musieli, bo nie wchodziliśmy. Oto te najsłynniejsze Casino Monte Carlo.
Wpływy z tego kasyna stanowią około 5% budżetu Monako. Kręcono tu takie filmy z agentem 007 jak Casino Royale, Goldeneye czy Nigdy nie mów nigdy.
W informacji turystycznej kobieta pyta się skąd jesteśmy.
- Z państwa, które ma bardzo podobną flagę do flagi Monako, tylko odwrotnie. Wie już pani skąd?
- Z Polski! Od razu odpowiada kobieta.
- Brawo! Zgadła pani.
- Ty nawet tutaj męczysz ludzi tymi zagadkami, zauważa Żabka.
Podczas spaceru miałem przez cały czas w głowie stary przebój Jean Francois Maurice'a - Monaco 28°. Opowiada on o dwójce zakochanych spędzających słoneczne, szalone wakacje właśnie w tym miejscu w którym się znajdujemy. My niestety słońca na razie nie mamy, za to cieszymy się, że nie pada i burzy nie ma.
Takie małe państewko jak Monako jest jeszcze podzielone na części. Istnieją dwa podziały. Tradycyjny dzieli państwo na cztery dzielnice: W trzech Fontvieille, La Condamine i Monte Carlo już byliśmy. Teraz udajemy się do czwartej - Monaco-Ville czyli do Starego Miasta. Współczesny podział państwa jest inny, składa się z siedmiu osiedli. Po drodze do wspomnianej ostatniej dzielnicy jest piękny widok na pozostałe. Dziewczyny z przodu a ja co chwila przystaję, pstrykam i pstrykam. Oto port i zacumowane jachty. Wyżej widoki są jeszcze ciekawsze.
Monako jest tak małe, że wykorzystuje się każdy skrawek ziemi. Zresztą także dachy domów również się wykorzystuje. Oto przykład.
Stare Miasto położone jest bardzo malowniczo, wyżej niż pozostała część miasta. To tutaj znajduje się pałac rodu Grimaldich.
Mieszka w nim książę Monako z rodziną. Można go zwiedzać. Wejście dla dorosłych 8 euro, dzieci i studenci płacą połowę. Oto pomnik Franciszka Grimaldiego w ubraniu mnicha przed pałacem.
Z tą postacią wiąże się legenda. W nocy 8 stycznia 1297 roku wspomniany Franciszek Grimaldi razem z kuzynem Rainerem przebrali się za mnichów, udając zagubionych pielgrzymów. Gdy bramy miasta zostały otwarte, ci wraz z rycerzami zaatakowali strażników i opanowali zamek. Od tej daty liczy się niepodległość księstwa Monako. Dlatego w herbie Grimaldich a także w herbie samego państwa widnieją sylwetki dwóch mnichów.
Zastanawia mnie jedna sprawa. Czy te kule na tym dziedzińcu można podnieść, czy są do siebie przytwierdzone? Gdyby ktoś był, proszę, niech dla mnie sprawdzi ...
Przez długie lata obawiano się w Monako, że gdy wygaśnie ród Grimaldich a obawy te nie były wcale bezpodstawne, państwo zostanie przyłączone do Francji. Dopiero w 2002 roku została ta sprawa uregulowana. Obecnie bez względu co się dalej ze wspomnianą rodziną stanie, to i tak Monako pozostanie suwerennym państwem. Tak przynajmniej zostało ustalone w traktacie pomiędzy tymi dwoma państwami.
Schodząc znów oglądamy widoki których się długo nie zapomni.
W mieście jeszcze kartka do wysłania i zbieramy się.
Zrobiliśmy dzisiaj około 20 km i nasze nogi zaczęły strajkować. W Monako wystarczy jeden dzień na pobieżne zapoznanie się z miastem. W drodze powrotnej rzucam zasadnicze pytanie: Gdzie jest parking na którym zostawiliśmy samochód. Niby miasto niewielkie, ale jednak trochę nam zajęło jego odszukanie.
Warto by było jeszcze zobaczyć, jak teraz to wszystko wygląda wieczorem i nocą. Niestety, na to czasu nam już nie starczyło. Do Monako jednak warto przyjechać.
Nooo, win w takich cenach w okolicznych winnicach u nas nie ma :-) Więc zapraszamy Was do naszego księstwa nad Renem
OdpowiedzUsuń